W końcu nadszedł ulubiony czas w kalendarzach każdego fana League of Legends –
serie BO5 i prawdziwy sprawdzian jakości drużyn. Kto wytrzyma dłuższe serie? Kto trzyma asy w rękawie, a kto tylko blefował na przestrzeni sezonu regularnego? Na te pytania poznaliśmy pierwsze odpowiedzi w kontekście play-offów Ultraligi.
Z sześciu drużyn przyglądaliśmy się czterem, które w sezonie regularnym zajęły miejsca od szóstego po ostatnie wolne na podium, premiowane w sposób szczególny. Trzecia formacja, w tym przypadku Maturalni Forsaken, może wybrać swojego przeciwnika z miejsc 5-6. W sezonie X „Zakapturzeni” zdecydowali, że Illuminar Gaming będzie łatwiejszym kąskiem do ugryzienia. Czy faktycznie tak było?
Zaczęło się ciekawie, bo „Wtajemniczeni”, może nie bez oporów, ale pierwszą grę zakończyli punktem na swoim koncie. Na drugą mapę, my widzowie, wchodziliśmy zbudowani postawą IHG, ale jednocześnie nie byliśmy przekonani, czy Maturalni Forsaken poddadzą się bez oporu. W tym przekonaniu utwierdził nas przede wszystkim nicolayi, którego inicjacje na Wukong’u z pewnością zasługują na wyboldowanie w pierwszym zwycięstwie MFSK w serii.
Trzecia mapa często bywa tą najważniejszą w seriach League of Legends. Drużyny pokazały już kilka swoich planów na daną serię, pierwszy stres schodzi, a ten, kto zdobędzie tu punkt przewagi, stawia się w lukratywnej pozycji bycia jedno zwycięstwo od kontynuowania play-offowej przygody. Choć trzecie spotkanie przez pierwsze dwadzieścia minut grało w rytm bębnów IHG, tak trzydzieści sekund później, Forsaken pokazało na co ich stać w walce pod smokiem, wracając do gry. Wyraźniejszą przewagę dało się odczuć dopiero po pół godziny batalii, kiedy to „Zakapturzeni” ustali na fali wznoszącej i pod sztandarem dobrze znanego Jaxa Zory MFSK objęło w serii prym, który w dużej mierze przeciągnął się echem przez czwartą (i ostatnią) potyczkę w tej serii. Tym samym Maturalni Forsaken zostają w ringu, a Illuminar Gaming musi dojść do siebie, ale już poza deskami Ultraligowych play-offów.
Środowa seria stała pod dużym znakiem zapytania. W końcu Iron Wolves po zmianach wyglądało jak formacja, która powinna mieć potencjał na zaskoczenie, nie ukrywajmy, jasnych faworytów tego spotkania w postaci „Bankierów”. Jak było w praktyce?
Przy pierwszej mapie Alior Bank Team utwierdził nas w przekonaniu, że nie bez powodu upatrujemy w nich czarnego konia turnieju. Nie dajcie się zwieść długości trwania gry – ta od początku do końca należała do ekipy Bezuma. Jednak nikt nie chciał wierzyć, że tak ma minąć cała seria…
I na to wezwanie wataha odpowiedziała głośnym wyciem we wczesnym etapie rozgrywki, zdobywając pojedyncze przewagi i zwiększając prowadzenie w złocie. Jednak jak to często bywa - jedno wyłapanie jest wystarczające, by stanąć na nogi. Jaunutis – szybkie zabójstwo poza pozycją i jeszcze szybszy Baron Nashor dla AB, to było to, czego szukali, by znaleźć trochę stabilizacji. Jak też nas przyzwyczaili na wskroś sezonu regularnego – raz złapanego Boga za nogi po prostu nie puszczają i to wyłapanie okazało się być kluczem do kolejnego zwycięstwa i komfortowej pozycji 2:0 w serii.
Ostatnia – jak się okazało – potyczka przeszła bez większego pogłosu. I nic w tym dziwnego, w końcu „Wilki” miały swoją szansę grę wcześniej. Po takiej porażce łatwo stracić fason. Zaczęły się kombinowania już w samym drafcie. Czy przyniosły upragniony rezultat? Nie będziemy Was dłużej wodzić za nos. Nie przyniosły. Od początku do końca nasi mali inwestorzy wypłacali kolejne gongi przeciwnikom i tym samym inkasowali ładne sumki na swoje konta. Jednak tą najładniejszą była oczywiście ta przy końcowym rezultacie serii – 3:0 dla Alior Bank Teamu. Iron Wolves może tym razem zrobiło play-offy, jednak odeszło z nich jeszcze szybciej, niż się tam pojawili.
W następnym tygodniu czekają nas starcia o najwyższe stawki. Zero Tenacity jako murowany faworyt sezonu sprawdzi gotowość Orbit Anonymo, a batalię na śmierć i życie kontynuować będą Alior Bank Team i Maturalni Forsaken, tym razem przeciwko sobie. „Na tym etapie nie ma już słabych drużyn” – wiele razy to słyszeliśmy to hasło, ale też nie bez powodu. Te mecze po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy.
Ultraligowe play-offy powracają we wtorek i środę od 16:40 na kanałach Polsat Games w internecie i telewizji.